sobota, 6 czerwca 2020

Polska droga do kolejnego upadku - część VI (PiS LPR i Samoobrona)


Rząd Kazimierza Marcinkiewiczam w składzie PiS LPR i Samoobrony  (od 31 października 2005 r. do 14 lipca 2006 r.) oraz Rząd Jarosława Kaczyńskiego (od 14 lipca 2006 do 16 listopada 2007 r.) który kończy kadencję jako rząd mniejszościowy

Rządy postkomunistyczne skończyły się  i miało być tylko lepiej. Przyszły premier z Krakowa (Jan Maria Rokita) miał już w głowie gotowy rząd. Sondaże jasno wskazywały, iż wygra PO przed PiS-em i to te dwie nieróżniące się zbytnio partie (wielu uważało, że PO to taki lepszy PiS), stworzą nowy rząd. Sprawy gospodarcze miały być domeną PO, resorty siłowe miały przypaść PiS-owi.

Wygrał PiS i przedwyborcza układanka rozsypała się jak domek z kart. PiS jako zwycięstwa także chciał rządzić gospodarką, a PO nie miało zamiaru zmieniać przedwyborczych planów. Wielka koalicja POPiS-u, zanim powstała, przeszła do historii. Otworzył się natomiast nowy rozdział wolny Polsko Polskiej. Już nie było podziału na dawnych komunistów i postsolidarnościowców.  Teraz był PiS kontra PO i tak mamy do dnia dzisiejszego.

Słowa Kaczyńskiego, iż nigdy nie powstanie rząd z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin, okazały się nieprawdziwe. Taki właśnie rząd powstał i gdybym miał obstawiać, iż będzie to najgorszy rząd w III RP, wtopiłbym niemałe pieniądze. 

Atutem rządu była minister finansów Pani Zyta Janina Gilowska. Gdyby było takich ministrów więcej, finanse publiczne byłyby w znacznie lepszym stanie, a gospodarka szybciej by się rozwinęła. Dzięki tej Pani obniżono składki rentowe (z 13% do 10%, by w końcowym etapie osiągnąć 7%) oraz chorobowe (z 2,45% do 1,8%) uprościła podatek od osób fizycznych, poprzez likwidację jednego z progów podatkowych. A gospodarka odwdzięczyła się i mieliśmy szybki wzrost gospodarczy, niski deficyt finansów publicznych i duży optymizm gospodarstw domowych.

Niestety wciąż pogłębiający się konflikt między PiS i PO oraz co w tamtym momencie było jeszcze ważniejsze, konflikty wewnątrz kolacji PiS, LPR i Samoobrona wprowadzały wrażenie nieustannej walki. I tak pewnie było, a działania tajnych służb stały się coraz bardziej widoczne. 

Antoni Maciarewicz doprowadził do likwidacji WSI (Wojskowych Służb Informacyjnych), a za likwidacją głosowali wszyscy posłowie PiS i PO z wyłączeniem przyszłego Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Przeciw byli jedynie posłowie SLD. Oficjalnie zlikwidowana została legalna mafia instytucjonalna, niestety układ ten wciąż dobrze się ma i ma duży wpływ na naszą codzienność. 

Pojawił się tajny Aneks do raportu w sprawie likwidacji WSI, który został przekazany na ręce urzędującego prezydenta Pana Lecha Kaczyńskiego. Niestety raport ten przechodzi w ręce kolejnych Prezydentów, którzy go nie ujawniają. Co w nim jest? Nie wiem tak jak i większość z nas. W każdym bądź razie działalność WSI zeszła do podziemia.

A w kolacji rządowej toczyła się nieustanna walka. Walka na haki, prowokacje i inne niecne sztuczki.  Afera gruntowa ostatecznie utopiła Andrzeja Leppera i koalicję. Od tego momentu mieliśmy rząd mniejszościowy i perspektywę przedterminowych wyborów, które zgodnie z kalkulacjami Jarosława Kaczyńskiego miał pewnie wygrać PiS. Stało się inaczej, ale o tym będzie nieco później.

Omawiając poszczególne lata, nie można także zapomnieć o innych instytucjach państwowych. I tutaj, przynajmniej w moim mniemaniu, po raz pierwszy stanowisko Prezesa NBP było stanowiskiem przyznanym tylko i wyłącznie z pobudek politycznych. Mieliśmy Prezesa NBP (Sławomir Skrzypek) oraz RPP (Radę Polityki Pieniężnej) w dużej mierze upolitycznioną, a to oznaczało, iż jeden z bezpieczników zdrowych finansów publicznych przestał istnieć. Oczywiście poprzedni prezes Pan Leszek Balcerowicz, także był z nadania politycznego. Jednak w tym przypadku, Balcerowicz idealne pasował na stanowisko Prezesa NBP, którego zadaniem była walka z inflacją. Czytając poprzednie części, można zauważyć, iż raczej krytycznie oceniam działania Pana Balcerowicza, ale w tym przypadku jego prezesurę oceniam pozytywnie. Negatywne skutki mianowania politycznego Prezesa NBP i RPP zostaną omówione w ostatniej części cyklu, gdy będę omawiać ostatni rząd.

Również i telewizja publiczna została przejęta przez rządzących. Jak wielu z nas pewnie pamięta ostatnie miesiące rządu SLD, to nieustający atak m.in. telewizji publicznej. PiS zdając sobie sprawę, jak ważna jest rola TVP, po raz pierwszy ją przejął. Od tego  też momentu telewizja stała się telewizją partii, która aktualnie zdobyła władzę. Pamiętam transmitowany przez TVP Puchar Polski w piłce nożnej, którego transmisja została przerwana w siedemdziesiątej minucie, gdyż ... zaczęła się konwencja partii PiS. 

Ostatnia rzecz warta zapamiętania to początek obłędu związanego z zaciąganiem kredytów walutowych, w szczególności CHF. Niestety nie było osoby, która zatrzymałaby to szaleństwo. Nie kwapiła się do tego władza, gdyż kredyty te napędzały wzrost gospodarczy, nie walczyła z kredytami opozycja, a nadzór bankowy nie podjął stosownych działań. Brak działań w tym obszarze, do dzisiaj odczuwa wielu "frankowiczów", którzy pochopnie zaciągnęli kredyt walutowy. Ale czego tak naprawdę wymagać od Państwa, które samo zadłuża się w walutach obcych?

Kończąc tę część, jak zwykle przechodzę do wskaźników gospodarczych, które pokazują, iż o dziwo był to jeden z lepszych rządów naszego kraju.

W 2005 r. deficyt budżetu państwa wyniósł 28,4 mld zł, w 2006 r. 25,1 mld zł, a w 2007 r. spadł do poziomu 16 mld zł. Jeżeli chodzi o kursy walut w ostatnim dniu rządów, to jest w dniu 16 listopada 2007 r., kursy przedstawiały się następująco: USD 2,5113 (umocnienie o 32% stosunku do początku rządów); EURO 3,6712 (umocnienie o 9%), a CHF 2,2385 zł (umocnienie o 15%).

A jaki to miało wpływ na inne wskaźniki ekonomiczne? Wzrost PKB w 2005 r. był na poziomie 3,6%, w 2006 r. w wysokości 6,2%, w 2007 r.  na poziomie 6,8%. Natomiast inflacja w 2007 r. wyniosła 2,5%, a bezrobocie wzrosło do poziomu 11,2%.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz