Rząd Kazimierza Marcinkiewiczam w składzie
PiS LPR i Samoobrony (od 31 października
2005 r. do 14 lipca 2006 r.) oraz Rząd Jarosława Kaczyńskiego (od 14
lipca 2006 do 16 listopada 2007 r.) który kończy kadencję jako rząd
mniejszościowy
Rządy
postkomunistyczne skończyły się i miało
być tylko lepiej. Przyszły premier z Krakowa (Jan Maria Rokita) miał już w
głowie gotowy rząd. Sondaże jasno wskazywały, iż wygra PO przed PiS-em i to te
dwie nieróżniące się zbytnio partie (wielu uważało, że PO to taki lepszy PiS),
stworzą nowy rząd. Sprawy gospodarcze miały być domeną PO, resorty siłowe miały
przypaść PiS-owi.
Wygrał PiS i
przedwyborcza układanka rozsypała się jak domek z kart. PiS jako zwycięstwa
także chciał rządzić gospodarką, a PO nie miało zamiaru zmieniać
przedwyborczych planów. Wielka koalicja POPiS-u, zanim powstała, przeszła do
historii. Otworzył się natomiast nowy rozdział wolny Polsko Polskiej. Już nie
było podziału na dawnych komunistów i postsolidarnościowców. Teraz był PiS kontra PO i tak mamy do dnia
dzisiejszego.
Słowa
Kaczyńskiego, iż nigdy nie powstanie rząd z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin,
okazały się nieprawdziwe. Taki właśnie rząd powstał i gdybym miał obstawiać, iż
będzie to najgorszy rząd w III RP, wtopiłbym niemałe pieniądze.
Atutem rządu
była minister finansów Pani Zyta Janina Gilowska. Gdyby było takich ministrów
więcej, finanse publiczne byłyby w znacznie lepszym stanie, a gospodarka
szybciej by się rozwinęła. Dzięki tej Pani obniżono składki rentowe (z 13% do
10%, by w końcowym etapie osiągnąć 7%) oraz chorobowe (z 2,45% do 1,8%)
uprościła podatek od osób fizycznych, poprzez likwidację jednego z progów
podatkowych. A gospodarka odwdzięczyła się i mieliśmy szybki wzrost
gospodarczy, niski deficyt finansów publicznych i duży optymizm gospodarstw
domowych.
Niestety wciąż
pogłębiający się konflikt między PiS i PO oraz co w tamtym momencie było
jeszcze ważniejsze, konflikty wewnątrz kolacji PiS, LPR i Samoobrona wprowadzały
wrażenie nieustannej walki. I tak pewnie było, a działania tajnych służb stały
się coraz bardziej widoczne.
Antoni
Maciarewicz doprowadził do likwidacji WSI (Wojskowych Służb Informacyjnych), a
za likwidacją głosowali wszyscy posłowie PiS i PO z wyłączeniem przyszłego
Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Przeciw byli jedynie posłowie SLD.
Oficjalnie zlikwidowana została legalna mafia instytucjonalna, niestety układ
ten wciąż dobrze się ma i ma duży wpływ na naszą codzienność.
Pojawił się tajny
Aneks do raportu w sprawie likwidacji WSI, który został przekazany na ręce
urzędującego prezydenta Pana Lecha Kaczyńskiego. Niestety raport ten przechodzi
w ręce kolejnych Prezydentów, którzy go nie ujawniają. Co w nim jest? Nie wiem
tak jak i większość z nas. W każdym bądź razie działalność WSI zeszła do
podziemia.
A w kolacji
rządowej toczyła się nieustanna walka. Walka na haki, prowokacje i inne niecne
sztuczki. Afera gruntowa ostatecznie utopiła
Andrzeja Leppera i koalicję. Od tego momentu mieliśmy rząd mniejszościowy i
perspektywę przedterminowych wyborów, które zgodnie z kalkulacjami Jarosława
Kaczyńskiego miał pewnie wygrać PiS. Stało się inaczej, ale o tym będzie nieco
później.
Omawiając
poszczególne lata, nie można także zapomnieć o innych instytucjach państwowych.
I tutaj, przynajmniej w moim mniemaniu, po raz pierwszy stanowisko Prezesa NBP
było stanowiskiem przyznanym tylko i wyłącznie z pobudek politycznych. Mieliśmy
Prezesa NBP (Sławomir Skrzypek) oraz RPP (Radę Polityki Pieniężnej) w dużej
mierze upolitycznioną, a to oznaczało, iż jeden z bezpieczników zdrowych
finansów publicznych przestał istnieć. Oczywiście poprzedni prezes Pan Leszek
Balcerowicz, także był z nadania politycznego. Jednak w tym przypadku,
Balcerowicz idealne pasował na stanowisko Prezesa NBP, którego zadaniem była
walka z inflacją. Czytając poprzednie części, można zauważyć, iż raczej
krytycznie oceniam działania Pana Balcerowicza, ale w tym przypadku jego
prezesurę oceniam pozytywnie. Negatywne skutki mianowania politycznego Prezesa
NBP i RPP zostaną omówione w ostatniej części cyklu, gdy będę omawiać ostatni
rząd.
Również i
telewizja publiczna została przejęta przez rządzących. Jak wielu z nas pewnie pamięta
ostatnie miesiące rządu SLD, to nieustający atak m.in. telewizji publicznej.
PiS zdając sobie sprawę, jak ważna jest rola TVP, po raz pierwszy ją przejął.
Od tego też momentu telewizja stała się
telewizją partii, która aktualnie zdobyła władzę. Pamiętam transmitowany przez
TVP Puchar Polski w piłce nożnej, którego transmisja została przerwana w
siedemdziesiątej minucie, gdyż ... zaczęła się konwencja partii PiS.
Ostatnia rzecz
warta zapamiętania to początek obłędu związanego z zaciąganiem kredytów
walutowych, w szczególności CHF. Niestety nie było osoby, która zatrzymałaby to
szaleństwo. Nie kwapiła się do tego władza, gdyż kredyty te napędzały wzrost
gospodarczy, nie walczyła z kredytami opozycja, a nadzór bankowy nie podjął
stosownych działań. Brak działań w tym obszarze, do dzisiaj odczuwa wielu
"frankowiczów", którzy pochopnie zaciągnęli kredyt walutowy. Ale
czego tak naprawdę wymagać od Państwa, które samo zadłuża się w walutach
obcych?
Kończąc tę część, jak zwykle przechodzę do
wskaźników gospodarczych, które pokazują, iż o dziwo był to jeden z lepszych
rządów naszego kraju.
W 2005 r. deficyt budżetu państwa wyniósł
28,4 mld zł, w 2006 r. 25,1 mld zł, a w 2007 r. spadł do poziomu 16 mld zł.
Jeżeli chodzi o kursy walut w ostatnim dniu rządów, to jest w dniu 16
listopada 2007 r., kursy przedstawiały
się następująco: USD 2,5113 (umocnienie o 32% stosunku do początku rządów);
EURO 3,6712 (umocnienie o 9%), a CHF 2,2385 zł (umocnienie o 15%).
A jaki to miało wpływ na inne wskaźniki
ekonomiczne? Wzrost PKB w 2005 r. był na poziomie 3,6%, w 2006 r. w wysokości
6,2%, w 2007 r. na poziomie 6,8%.
Natomiast inflacja w 2007 r. wyniosła 2,5%, a bezrobocie wzrosło do poziomu
11,2%.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz