czwartek, 4 czerwca 2020

Złoto i srebro


Światowy świat finansów stanął na głowie. Oczywiście nie stało się to z dnia na dzień, a epidemia przyśpieszyła jedynie proces. Psucie finansów zaczęła odległa od nas Japonia. Niegdyś symbol szybkiego wzrostu gospodarczego, niesamowitej ekspansji światowej wpadła w stagnację, z której nie może się wyrwać. 

Dlaczego tak się stało? Czy demografia spowodowała, że niegdyś dynamiczny naród, stał się bierny? A może polityka monetarna zatapia Japonię? Bank centralny Japonii jako pierwszy na świecie w marcu 2001 roku wprowadził emisję pustego pieniądza. Nie liczę tutaj niszowych gospodarek państw rozwijających się, z naszym krajem sprzed 1989 roku. Bank Japonii zaczął populistyczną politykę finansową i rozpędzał się w swoim szaleństwie. W 2008 roku drukował bez umiaru, a teraz można jedynie powiedzieć "brak słów" Stwierdzili, że drukują bez limitów.

A w ślady Japonii w 2008 roku poszedł FED i EBC, a w 2020 roku także NBP. Cały świat dodaje pieniędzy do obiegu, nie wiadomo po co. Może myślą, że sama emisja pieniądza wzbogaci ludzi? A może jest zupełnie inny cel, czyli przepływ pieniędzy od biednych do bogatych? 

W początkowej fazie rynki także oszalały. Spadły ceny akcji, metali szlachetnych, ropy naftowej i bitcoina. Nie było bezpiecznej przystani. Jednak do czasu.

Widząc światowe szaleństwo  i mając nieco oszczędności, nie wiadomo co robić. Może nieruchomości? Ale po co, jeżeli wzrośnie bezrobocie, praca zdalna stanie się normą, nie będzie zapotrzebowania na nie. A jak nie ma zapotrzebowania, to cena spada. Może akcje? Niezły wybór, ale w jakie spółki? Jakie sektory obronią się przed zapaścią? A może bitcoin? To może być najlepsze rozwiązanie. Niestety nie mam zaufania do tego pieniądza. Co zatem pozostaje?

Obligacje z zerowym oprocentowaniem? Może waluty? Opcja nie wydaje się zła, tylko że złotówka jest już słaba. Będzie słabsza?

Olbrzymie pieniądze wypływają z banków centralnych i muszą być gdzieś lokowane. I tu pojawia się ostatnia przystań. Metale szlachetne.

Złoto systematycznie pnie się do góry i biorąc pod uwagę skalę emisji pieniądza, powinno drożeć coraz szybciej. Za złotem biegnie coraz to szybciej srebro. Metal odrzucony przez inwestorów, mający najlepsze lata za sobą, może być jedną z lepszych opcji. 

Jeżeli decydujemy się na metale, to czy warto wejść w fundusze inwestycyjne? W początkowym okresie paniki rynków, wartość metali wirtualnych spadła, a metali fizycznych wzrosła. Tym samym chyba lepiej postawić na metale fizyczne.

Może sztabki srebra? I tu ciekawa anomalia, sztabki srebra są droższe niż nasze srebrne monety. Oczywiście przy liczeniu  wartości srebra w monetach należy dokonać korekty o próbę z jakiej moneta jest zrobiona. Tak czy siak, moneta srebrna emitowana przez NBP jest tańsza niż sztabka o tej samej zawartości srebra. Rzecz dziwna. W ogóle rynek numizmatyczny ma za sobą słaby okres. W 2008 roku NBP wyemitował dwudziestozłotową  monetę srebrną, Sokół wędrowny. Sprzedawał za dziewięćdziesiąt jeden złotych, a w tym samym dniu można było go sprzedać za trzy stówki. A jak jest teraz? Na allegro można kupić po osiemdziesiąt pięć złotych. I tak jest z wieloma monetami, które są tanie. Zbyt tanie. A to świetna okazja do zakupów.

Jeszcze ciekawsza jest sytuacja z niektórymi złotymi monetami, które można kupić taniej niż notowania giełdowe złota. Totalna anomalia, na której można skorzystać. 

Od autora: Niniejszy felieton nie jest doradztwem inwestycyjnym, tylko wskazuje ciekawe anomalie rynkowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz