Światowy świat finansów stanął na
głowie. Oczywiście nie stało się to z dnia na dzień, a epidemia przyśpieszyła jedynie
proces. Psucie finansów zaczęła odległa od nas Japonia. Niegdyś symbol
szybkiego wzrostu gospodarczego, niesamowitej ekspansji światowej wpadła w
stagnację, z której nie może się wyrwać.
Dlaczego tak się stało? Czy demografia
spowodowała, że niegdyś dynamiczny naród, stał się bierny? A może polityka
monetarna zatapia Japonię? Bank centralny Japonii jako pierwszy na świecie
w marcu 2001 roku wprowadził emisję pustego pieniądza. Nie liczę tutaj niszowych
gospodarek państw rozwijających się, z naszym krajem sprzed 1989 roku. Bank
Japonii zaczął populistyczną politykę finansową i rozpędzał się w swoim szaleństwie. W 2008 roku drukował bez
umiaru, a teraz można jedynie powiedzieć "brak słów" Stwierdzili, że
drukują bez limitów.
A w ślady Japonii w 2008 roku poszedł
FED i EBC, a w 2020 roku także NBP. Cały świat dodaje pieniędzy do obiegu, nie
wiadomo po co. Może myślą, że sama emisja pieniądza wzbogaci ludzi? A może jest
zupełnie inny cel, czyli przepływ pieniędzy od biednych do bogatych?
W początkowej fazie rynki także
oszalały. Spadły ceny akcji, metali szlachetnych, ropy naftowej i bitcoina. Nie
było bezpiecznej przystani. Jednak do czasu.
Widząc światowe szaleństwo i mając nieco oszczędności, nie wiadomo co
robić. Może nieruchomości? Ale po co, jeżeli wzrośnie bezrobocie, praca zdalna
stanie się normą, nie będzie zapotrzebowania na nie. A jak nie ma
zapotrzebowania, to cena spada. Może akcje? Niezły wybór, ale w jakie spółki?
Jakie sektory obronią się przed zapaścią? A może bitcoin? To może być najlepsze
rozwiązanie. Niestety nie mam zaufania do tego pieniądza. Co zatem pozostaje?
Obligacje z zerowym oprocentowaniem?
Może waluty? Opcja nie wydaje się zła, tylko że złotówka jest już słaba. Będzie
słabsza?
Olbrzymie pieniądze wypływają z banków
centralnych i muszą być gdzieś lokowane. I tu pojawia się ostatnia przystań.
Metale szlachetne.
Złoto systematycznie pnie się do góry
i biorąc pod uwagę skalę emisji pieniądza, powinno drożeć coraz szybciej. Za
złotem biegnie coraz to szybciej srebro. Metal odrzucony przez inwestorów,
mający najlepsze lata za sobą, może być jedną z lepszych opcji.
Jeżeli decydujemy się na metale, to
czy warto wejść w fundusze inwestycyjne? W początkowym okresie paniki rynków,
wartość metali wirtualnych spadła, a metali fizycznych wzrosła. Tym samym chyba
lepiej postawić na metale fizyczne.
Może sztabki srebra? I tu ciekawa
anomalia, sztabki srebra są droższe niż nasze srebrne monety. Oczywiście przy
liczeniu wartości srebra w monetach
należy dokonać korekty o próbę z jakiej moneta jest zrobiona. Tak czy siak,
moneta srebrna emitowana przez NBP jest tańsza niż sztabka o tej samej
zawartości srebra. Rzecz dziwna. W ogóle rynek numizmatyczny ma za sobą słaby
okres. W 2008 roku NBP wyemitował dwudziestozłotową monetę
srebrną, Sokół
wędrowny. Sprzedawał za dziewięćdziesiąt jeden złotych, a w tym samym
dniu można było go sprzedać za trzy stówki. A jak jest teraz? Na allegro
można kupić po osiemdziesiąt pięć złotych. I tak jest z wieloma
monetami, które są tanie. Zbyt tanie. A to świetna okazja do zakupów.
Jeszcze ciekawsza jest sytuacja z
niektórymi złotymi monetami, które można kupić taniej niż notowania giełdowe
złota. Totalna anomalia, na której można skorzystać.
Od autora: Niniejszy felieton nie jest
doradztwem inwestycyjnym, tylko wskazuje ciekawe anomalie rynkowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz