niedziela, 13 września 2020

Polska droga do kolejnego upadku - część IX (rząd Beaty Szydło)

Rząd Beaty Szydło (od 16 listopad 2015 do 11 grudzień 2017 r.)

Od III RP do IV RB, czyli budujemy PRL Plus.

Pieniędzy nie ma i nie będzie. Taka maksyma towarzyszyła nam przez ostatnie osiem lat. I nagle nowy rząd twierdzi, iż "znajdzie" pieniądze na wszystko, a nawet więcej. A obietnice socjalne były naprawdę duże. Między innymi 500+, podwyższenie kwoty wolnej od podatku, pomoc "frankowiczom", Mieszkanie +, obniżenie wieku emerytalnego. A to nie był koniec planów tego rządu.

Czekała nas też cała masa reform, między innymi reforma szkolnictwa, służby zdrowia, uszczelnianie podatków. Postanowiono także zreformować sądownictwo, co wiązało się z konfliktem z instytucjami Unii Europejskiej. Polska po raz pierwszy od 1989 r. postanowiła nie potakiwać bogatszym krajom zachodu, tym samym mieliśmy mnóstwo wrogów i jednego małego przyjaciela, Węgry. Drugiego przyjaciela, San Escobar wymyśliliśmy sobie sami. Wstawaliśmy z kolan. Podobno.

Jedną z pierwszych rzeczy zrealizowanych przez PiS, było odbijanie Trybunału Konstytucyjnego. To, co chciało zrobić PO, zrobił PiS i mianował dwóch sędziów prawidłowo i trzech na zakładkę. Przy okazji kilkakrotnie zmieniono ustawę o Trybunale Konstytucyjnym. Pierwszy etap reformowania Polski, mieliśmy za sobą. W międzyczasie zostaje odbita TVP i mamy zwrot narracji tejże telewizji o 180 stopni.

Jedna z trzech największych agencji ratingowych Standard & Poor's nie chciała czekać na dalszy rozwój sytuacji i w styczniu 2016 r. niezapowiedziane obniżyła rating Polski, tłumacząc ją zmianami ustrojowymi osłabiającymi niezależność instytucji. Chodziło tutaj przede wszystkim o Trybunał Konstytucyjny i media publiczne, a także obawy o niezależność Narodowego Banku Polskiego. Skutkiem tego było osłabienie się złotówki  i nieukrywana uciecha partii opozycyjnych. To właśnie w tym czasie dowiedziałem się od przedstawicieli rządu, iż ratingi nie są istotne. Cóż, może i nie są dla rządu, ale inwestorzy uważają inaczej.

Dosyć szybko, bo w lutym 2016 r. wprowadzono sztandarowy projekt 500+, a pieniądze na jego realizację miały pochodzić ze zwiększonej ściągalności podatków. O dziwo tak faktycznie było. Odwrócono reformę systemu emerytalnego i przywrócono wiek emerytalny do czasów sprzed reformy. Wprowadzono podatek bankowy, zlikwidowano gimnazja, ponownie zwiększono wiek szkolny do lat siedmiu, wprowadzono sieć szpitali. Reform wiele, zamieszkania jeszcze więcej. PiS realizował obietnice wyborcze, koszty stale rosły, zwiększały się jednak dochody państwa przede wszystkim z uszczelnienia podatków. Jeszcze w 2015 r. z podatku VAT państwo uzyskało 123 mld zł, by w 2017 kwota ta wzrosła do niemal 157 mld zł. Poprawienie ściągalności VAT było naprawdę dużym i chyba jedynym prawdziwym sukcesem PiS-u.

Wysokie podatki, wysokie wydatki. Budowaliśmy socjalistyczne państwo dobrobytu, ku radości wielu Polaków. Nikt oczywiście nowego systemu nie nazywał socjalistycznym, gdyż jeszcze wielu Polaków, ma złe skojarzenia z tym ustrojem.

Dokonywano nacjonalizacji PeKaO SA. W czerwcu 2017 roku PZU i PFR (Polski Fundusz Rozwoju) odkupuje 32,8% akcji PeKaO SA za 10,6 mld zł. Na dzisiaj cena tych akcji 7,84 mld zł. Świetny interes dla sprzedającego. Tanio sprzedać, drogo kupić, to właśnie robiły rządy po 1989 roku.

Realizowano swoje, co wiązało się ze stałym, ostrym konfliktem zarówno z partiami opozycyjnymi jak też Unią Europejską. W styczniu 2017 r. pojawił się jednak nowy przyjaciel Polski, Donald Trump. Można by rzec, że był to "drogi" przyjaciel, o czym w przyszłości przekonaliśmy się niejednokrotnie, podpisując coraz to nowe zobowiązania Polski. Strumień pieniędzy już nie miał płynąć do naszych przyjaciół z Unii Europejskiej, a do USA. A także organizacji żydowskich, co wynika z ustawy 447, uchwalonej przez kongres amerykański i mówiącej o zaspokojeniu roszczeń żydowskich. Niestety o tej ustawie w Polsce jest wyjątkowo cicho. Czy ostatecznie okaże się, że najwięcej odszkodowań za II wojnę światową wypłaci Polska?

Rząd przetrwał dwa lata i szczęśliwie głównodowodzący nie rzucał zbyt często nowymi pomysłami. Można powiedzieć, że były gorsze rządy, populizm nie przybrał jeszcze karykaturalnych kształtów, a zadłużenie Polski przestało gwałtownie rosnąć. Co z tego, jeżeli wygenerowano koszty stałe, które w okresie spowolnienia gospodarczego, mogły nam dołożyć niepotrzebnych problemów. Ale o tym będzie przy omawianiu rządów Mateusza Morawieckiego.

Kończąc tę część, jak zwykle przechodzę do wskaźników gospodarczych, które pokazują, co się działo za rządów Beaty Szydło.

W 2016 r. deficyt budżetu państwa wyniósł 46,1 mld zł, w 2017 natomiast spadł do poziomu 25,4 mld zł. Jeżeli chodzi o kursy walut w ostatnim dniu rządów, to jest w dniu 11 grudnia 2017 r., kursy przedstawiały się następująco: USD 3,5633 (umocnienie PLN o 10% stosunku do początku rządów); EURO 4,2038 (umocnienie PLN o 1%), a CHF 3,5965 zł (umocnienie PLN o 9%).

A jaki to miało wpływ na inne wskaźniki ekonomiczne? Wzrost PKB w 2016 r. był na poziomie 3,1%, w 2017 r. na poziomie 4,9%,  inflacja na koniec 2017 r. wyniosła 2%, a bezrobocie spadło do poziomu 6,6%.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz