środa, 9 listopada 2022

Moralna odpowiedzialność

 "Niemcy ponoszą polityczną i moralną odpowiedzialność za drugą wojnę światową, ale sprawa reparacji została zamknięta."

Niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych

Stasio był siedmioletnim wesołym chłopczykiem, z czarną, kudłatą czuprynką i brązowymi oczami. Wszędzie go było pełno, a jak wymawiał "r" to w oczach jego mamy pojawiały się wesołe iskierki. Jego życie jednak nie zdążyło w pełni zakwitnąć, gdyż skończyło się w krematorium w Auschwitz. Ostatnią osobą, jaką Stasio zobaczył w swoim zbyt krótkim życiu, był nieznany mu Niemiec, który na ostatnie pożegnanie poczęstował go kopniakiem w głowę. Śmiechu zwyrodnialca już nie usłyszał.

Niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przyznaje, że ponosi moralną odpowiedzialność za tę zbrodnię, żadnego zadośćuczynienia jednak nie przewiduje.

Stasio miał mamę Alinę, piękną brunetkę o niezwykłych oczach, w których można było dostrzec ogrom miłości do świata. Niestety wojna zmieniła wszystko i odebrała jej nie tylko majątek, ale także godność i nadzieję na jakąkolwiek przyszłość. Na oczach jej jedynego syna – Stasia, brutalnie zgwałcił ją najpierw Alfons następnie zaś Karl i Theo. To, co ją trzymało przy życiu, gdy jechała w bydlęcym wagonie w nieznane, to troska o synka, który wciąż płakał i nie zrozumiał, skąd wzięli się ci źli ludzie. W Auschwitz po paru miesiącach prowadzonych na niej eksperymentach medycznych, wykonano jej kompleksowe badanie stanu zdrowia i stwierdzono, że już do niczego się nie nadaje. Została zagazowana, jej złoty ząb został wyrwany, a z tłuszczu zrobiono mydło, którym myła się Helga z Berlina. Ostatnim śladem Aliny na ziemi, był czarny dym wydobywający się z krematorium w Auschwitz.

Niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przyznaje, że ponosi moralną odpowiedzialność za tę zbrodnię, żadnego zadośćuczynienia jednak nie przewiduje.

Gdy Tadkowi zabito jedynego syna i ukochaną żonę, on nie wiedząc o tym, siedział na krześle i jednym okiem patrzył na oprawcę. To był Gerard, niemiecki esesman, który uwielbiał torturować podludzi, bo przecież Polak, Żyd, czy też Cygan nie mogli się równać Niemcom. Gdy wybił oko Tadeusza, z lubością patrzył na pusty oczodół. Śmiał się, gdy wyrywał przesłuchiwanemu paznokcie oraz gdy przypalał go papierosem. Gdy w końcu Tadeusz umarł, nie krył irytacji, że "zabawa" się już skończyła.

Niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przyznaje, że ponosi moralną odpowiedzialność za tę zbrodnię, żadnego zadośćuczynienia jednak nie przewiduje.

Andrzeja jeszcze w latach sześćdziesiątych można było spotkać na krakowskim rynku, gdy jego żona zabierała go na spacer. Nogi stracił w czasie powstania warszawskiego i tylko cud spowodował, że przeżył. Miał wtedy zaledwie dziewiętnaście lat, wspaniałą dziewczynę Monikę  i całe dorosłe życie przed sobą. Monika będąca sanitariuszką w powstaniu warszawskim, uratowała mu życie. Na swój sposób był szczęśliwy, chociaż przez jego niepełnosprawność żyli w niewielkiej kawalerce i czasami głodowali, ale tak przecież miało wielu ludzi w Polsce. Nie to co w Niemczech.

Niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przyznaje, że ponosi moralną odpowiedzialność za tę zbrodnię, żadnego zadośćuczynienia jednak nie przewiduje.

Niemcy w ciągu sześciu lat wojny zabili około pięć milionów sto tysięcy obywateli polskich*. Gdy przechodzimy do dużych liczb, to przestajemy widzieć ogrom zbrodni. Trudno nam określić jak ogromna tragedia spotkała nasz kraj z rąk narodu niemieckiego. Pięć milionów sto tysięcy zabitych to tak jakby zabito wszystkich mieszkańców czterdziestu miast wielkości Opola. Gdyby ciała zabitych ułożono jeden po drugim, to powstałby łańcuch ciał o długości ośmiu tysięcy stu sześćdziesięciu kilometrów. Do równika z Warszawy mamy około pięć tysięcy osiemset kilometrów, a więc to zbył mała odległość, by ukazać cały łańcuch śmierci. Gdybyśmy szli osiem godzin dziennie, to towarzyszyłby nam łańcuch śmierci przez ponad cztery miesiące. To jest ogrom zbrodni, o których często wolimy nie mówić, aby nie psuć "dobrych" stosunków z Niemcami.

Niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przyznaje, że ponosi moralną odpowiedzialność za popełnione zbrodnie, żadnego zadośćuczynienia jednak nie przewiduje.

Moralna odpowiedzialność to zadośćuczynienie za zbrodnie. Niestety Niemcy są od tego bardzo daleko, w ich szkołach nie mówi się o skali popełnionych przez naród niemiecki zbrodni. Polacy w Niemczech nie mają statusu mniejszości narodowej, który został odebrany przez władzę III Rzeszy**, a w listopadzie 2014 niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych odrzuciło wniosek Związku Polaków w Niemczech o nadanie Polakom statusu mniejszości. Państwo niemieckie nie zwróciło zrabowanego mienia i do dnia dzisiejszego nie zadośćuczyniło za popełnione przez Niemców zbrodnie.

"Niemcy ponoszą polityczną i moralną odpowiedzialność za drugą wojnę światową, ale sprawa reparacji została zamknięta."

Niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych

* https://ciekawostkihistoryczne.pl/2018/10/02/ilu-polakow-ponioslo-smierc-w-wyniku-niemieckiej-okupacji/

** opinie w sprawie odebrania dekretem Goeringa Polakom statusu mniejszości są niejednoznaczne, tj. część historyków uważa że te prawa zostały odebrane, część historyków, że takich praw Polacy nigdy nie mieli.