niedziela, 22 maja 2022

Kruchy rynek kryptowalut

 

Rynek kryptowalut wszedł w kolejną fazę ostrego zjazdu w dół. Dla ludzi nieznających rynku – spadki rzędu 60% wiodących kryptowalut, takich jak Bitcoin czy też Ethereum mogą być szokujące, jednak jest to specyfika tego rynku. Po prostu można dużo zarobić, jak i stracić i od rozsądku handlujących zależy, po której stronie się znajdą. Pokazuje to jednak, jak kruchym i płytkim rynkiem są kryptowaluty. Co prawda jest tysiące jak nie dziesiątki tysięcy kryptowalut, jednak kapitalizacja całego rynku to niewiele ponad bilion dolarów, w tym około połowy przypada na bitcoina. Niby dużo, jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę fakt, że jest to rynek ogólnoświatowy to nie jest to duża wartość, a więc perspektywy wzrostu niemal nieograniczone. Tylko, czy "nic" powinno być aż tyle warte? Jest to pytanie wszystkich tych, którzy nie widzą żadnej wartości w kryptowalutach. Jest jednak  spora grupa wierzących, a czy wiarę można wycenić?

Luna – antybohater rynku ostatnich dni, wraz z powiązanym z nią stablecoinem UST pokazał, jak krucha może być wiara. Nim trzy razy kur zapiał wartość Luny spadła z około 100 dolarów do 0,00017 USD. By bardziej uzmysłowić skalę krachu, wystarczy powiedzieć, że w ciągu kilku dni osoba z majątkiem wycenianym na 590.000 USD została z jednym dolarem. Masakra. A wszystko wyglądało tak pięknie. UST co do zasady, dzięki zastosowaniu najbardziej nowoczesnych i oczywiście najbardziej bezpiecznych algorytmów miał odwzorowywać wartość jednego dolara, a Luna była tego gwarantem. I tak było. Do czasu niestety. Atak na UST pociągnął na dno Lunę, gwarantującą wartość stablecoina i stało się to, co musiało. UST wart jest około sześciu centów, a przecież powinien dolara. Czy za miesiąc UST, czy też Luna będą miały jakąkolwiek wartość? Ten, kto zna odpowiedź, może zostać milionerem, a kto lubi grać w totolotka, czy też inne gry losowe, może potraktować zakup Luny niczym kupno losu, gdzie znaczna wygrana jest nieco bardziej prawdopodobna, niż w totolotku.

Czym w ogóle są stablecoiny i po co one są? Podatki proszę państwa, bo w końcu śmierć i podatki to jedyne pewniki na świecie. Stablecoiny są wirtualnymi walutami odwzorującymi wartość faktycznych walut: USD, EUR, czy też naszej złotówki. Nie są jednak walutami prawdziwymi, więc dopóki ich nie wymienimy na oficjalne waluty, to nie zapłacimy podatków. Proste rozwiązanie, niestety jak widać niosące za sobą znaczne ryzyko. UST był trzecim co do wielkości stablecoinem, a więc pojawia się pytanie, czy zaatakowany zostanie także największy stablecoin – USDT? Odpowiedź jest oczywista. Takie ataki będą i były. Pytanie, czy jeden z zamachów się uda?  Jeżeli tak, to wartość kryptowalut ma szansę wyparować równie szybko jak wartość Luny, jeżeli jednak USDT wytrzyma, a jest duże prawdopodobieństwo, że tak się stanie, to po bessie na rynku kryptowalut, ponownie zawita słońce i nie wykluczone, że bitcoin będzie kosztował sto tysięcy dolarów, albo i więcej.

By to się stało, otoczenie rynkowe także musi się zmienić, a na to jeszcze poczekamy. W USA przestaje się drukować pieniądze, podnosi się stopy procentowe, a to nie jest dobry czas do inwestowania. W końcu pojawią się inwestycje bardziej bezpieczne i chociaż w części chroniące przed inflacją. Całkiem możliwe, że powraca czas obligacji, a więc giełdy i krypto wciąż w dół.

Aż pewnego dnia, gdy prawie nikt nie będzie wierzył, że giełdy i krypto się odrodzą, one powoli będą piąć się w górę. Najpierw będzie się mówiło jedynie o kruchej korekcie, ale to będzie początek kolejnego baloniku, na który tak zwana ulica zwróci uwagę, gdy ten będzie tuż przed pęknięciem.

Gdy zdecydujemy się na inwestowanie w kryptowaluty to miejmy na uwadze, że wiele z nich jest najzwyklejszym w świecie oszustwem. Kryptowalutę da się stworzyć w parę godzin, a więc może to zrobić dosłownie każdy! Trochę trudniej wejść na giełdę, ale tylko trochę. Nieco marketingu, vlogerów zachwalających nasz produkt i zaczyna się golenie frajerów. A więc uważajmy na oszustów, bo kryptowaluty mają także tę wadę, że trudno udowodnić machlojki ich twórcom. Po prostu projekt nie wypalił i tyle, a my straciliśmy pieniądze.

Na koniec najważniejsze, jeżeli decydujemy się na jakąkolwiek nieco bardziej ryzykowną inwestycję, to przeznaczmy na nią tyle środków, ile możemy stracić. Ani grosza więcej.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz